B. dziennikarz TVP Łukasz Słapek ma przeprosić b. wiceszefową Agencji Informacji TVP Patrycję Kotecką i zapłacić jej 35 tys. zł za bezpodstawne zarzucenie jej, że w 2007 r. obiecywała mu „dobrą zapłatę” za materiały godzące w polityków PO – orzekł sąd.
Zgodnie z wyrokiem Słapek ma przeprosić powódkę za swe wypowiedzi, dokonane „bez żadnych podstaw prawnych” – że miała ona dopuszczać się działań korupcyjnych lub bliskich korupcji. Ma to uczynić w ogłoszeniach opublikowanych na własny koszt na pierwszej stronie „Dziennika Gazety Prawnej”, na trzeciej stronie „Rzeczpospolitej” i na stronie internetowej Dziennik.pl (przeprosiny mają się tam znaleźć na siedem dni). Słapek ma też ponieść 8,4 tys. zł kosztów procesu.
W listopadzie 2007 r. nieistniejący już „Dziennik”, opierając się na relacji Słapka, napisał w artykule pt. „Korupcja w TVP”, że Kotecka wywierała naciski na reporterów, by przygotowywali materiały kompromitujące PO. Według Słapka „były momenty, kiedy dochodziło do sytuacji bliskich korupcji” – Kotecka jakoby sugerowała, że dobrze mu zapłaci za ten reportaż. Nieprzyjęcie jej oferty miało być powodem zwolnienia go z „Wiadomości”.
„Dziennik” już wcześniej przeprosił
Kotecka zaprzeczyła zarzutom i wytoczyła Słapkowi proces o ochronę dóbr osobistych, żądając od niego przeprosin i 50 tys. zł zadośćuczynienia za sugestię korupcji. Według niej przyczyną rozstania ze Słapkiem była jego „konfliktowość, ale przede wszystkim wątpliwości co do rzetelności dziennikarskiej”.
Strona pozwana wnosiła o oddalenie pozwu, dowodząc, że słowa Słapka były prawdziwe, a nie może on brać odpowiedzialności za to, co z jego wypowiedzią zrobił „Dziennik”. Wydawca „Dziennika” przeprosił już wcześniej TVP i Kotecką.
Sąd uznał, że materiały sprawy uprawniają do wniosku, że takiej rozmowy Koteckiej ze Słapkiem nie było. W uzasadnieniu wyroku sędzia Elżbieta Dobrowolska-Pessel powołała się m.in. na ustalenia postępowania wyjaśniającego w TVP, że pozwany nie umiał przedstawić bliższych okoliczności tej rozmowy. Według sądu Słapek nie przedstawił ich też w sądzie.
„Nie można rzucać pomówień”
Sędzia podkreśliła, że pozwany nie umiał także wyjaśnić, dlaczego zaraz po swej domniemanej rozmowie z Kotecką nie powiadomił o tym przełożonych ani nie zawiadomił prokuratury o próbie korupcji, a po pewnym czasie udzielił zaś wypowiedzi prasowej. Zdaniem sądu przesłuchani świadkowie słyszeli o sprawie tylko z plotek i nie potrafili powiedzieć, czy także ktoś inny miał być korumpowany. Przy ustalaniu wysokości zadośćuczynienia sąd kierował się kwotami zwyczajowo przyjmowanymi przez sądy w takich sprawach oraz tym, by nie doprowadzić do „znacznego pogorszenia sytuacji materialnej pozwanego”.
– Nie można rzucać bezpodstawnych pomówień” – mówił po wyroku zadowolony pełnomocnik nieobecnej w sądzie powódki mec. Maciej Ślusarek. Przyznał zarazem, że koszt nakazanych przez sąd przeprosin może przewyższyć zasądzoną kwotę zadośćuczynienia. W sądzie nie było ani Słapka, ani jego adwokata (strona pozwana może złożyć apelację).
Podczas procesu Kotecka mówiła, że jest atakowana m.in. „z przyczyn pozamerytorycznych”. Część mediów twierdziła, że tę posadę w TVP Kotecka zdobyła w 2007 r. dzięki protekcji związanego z nią Zbigniewa Ziobry, ministra sprawiedliwości w rządzie PiS, obecnie eurodeputowanego. Jak doniosła ostatnio prasa, Kotecka niedawno wyszła za niego za mąż i spodziewa się dziecka.