Koncern farmaceutyczny jest oskarżony o śmierć nastolatki. Jej rodzice przekonują, że zmarła przez lek antykoncepcyjny.
– Była obiecującą i pełną nadziei studentką, a teraz już jej nie ma – mówi matka Michelle Pfleger. Osiemnastoletnia Amerykanka zmarła we wrześniu. Powód? Zatrzymanie akcji serca. Rodzice uważają, że winny śmierci córki jest niemiecki koncern farmaceutyczny Bayer, producent tabletek antykoncepcyjnych YAZ, których używała dziewczyna.
– YAZ to niebezpieczny lek sprzedawany bez odpowiednich ostrzeżeń – mówi adwokat rodziny Wendy Fleishman. Powołuje się na badania magazynu naukowego „British Medical Journal”. Wynika z nich, że stosowanie tabletek YAZ (a także pokrewnego leku Yasmin) trzykrotnie zwiększa ryzyko występowania poważnych skrzepów krwi. Winny temu jest jeden ze składników tabletek – hormon drospirenon.
Bayer sprzedaje tabletki YAZ (oraz Yasmin) także w Polsce. Ile dokładnie? Koncern odmówił odpowiedzi. Rozmawialiśmy z kobietami, którym ginekolog przepisał tabletki. Skarżyły się na bóle jajników i prosiły swoich lekarzy o inne leki. – Po zmianie tabletek bóle ustąpiły, ale mogło to być związane ze źle dobranymi tabletkami. Tak tłumaczył to mój ginekolog – mówi Magda, 25-latka z Warszawy. Żadnych innych dolegliwości nie zauważyła.
– Wpływały do nas skargi na ten lek – przyznaje „Gazecie” wysoki urzędnik Ministerstwa Zdrowia. Mówi, że kobiety skarżyły się na ostre bóle głowy, huśtawki nastroju, zaburzenia miesiączkowania i wymioty.
Oficjalnie resort zdrowia uspokaja. – Amerykański nadzór nie podważył bezpieczeństwa tego leku i nie wstrzymał jego sprzedaży – mówi „Gazecie” Artur Fałek, dyrektor departamentu polityki lekowej i farmacji w Ministerstwie Zdrowia. Jego zdaniem na taki krok nie zdecydują się również europejskie agencje. – Lek dalej jest uważany za bezpieczny – tłumaczy.
Jednak Michelle to już piąty przypadek śmierci powiązany z zażywaniem tabletek YAZ. Cztery w USA, jeden w Kanadzie. W Europie zgonów nie odnotowano, ale lek jest sprawdzany przez instytucje odpowiedzialne za bezpieczeństwo leków. – Musimy zaczekać na badania przeprowadzone w Polsce i weryfikację doniesień z innych krajów. Jeżeli Główny Inspektor Farmaceutyczny będzie miał podejrzenia, to wstrzyma sprzedaż – mówi dr Marek Jędrzejczyk, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej.
Czy kobiety mają się czego bać? – To, że stosowanie YAZ spowodowało powikłania zakrzepowe u jednego pacjenta, nie powinno prowadzić do jego wycofania. Równie dobrze każda inna tabletka mogła spowodować takie powikłania – ocenia ginekolog dr Marcin Wieczorek.
Bayer uspokaja. „Każde zgłoszenie działania niepożądanego jest bardzo szczegółowo analizowane” – napisał koncern w oświadczeniu. Dalej tłumaczy, że „możliwość występowania działań niepożądanych u pacjentek stosujących tabletki antykoncepcyjne (…) jest znana i opisywana przez wszystkich producentów leków antykoncepcyjnych”.
gazeta.pl