To nie kobieta ucząca się jeździć autem jest winna wypadku na drodze, ale jej instruktor. Takiego zdania jest Sąd Najwyższy, który oddalił kasację prokuratury w tej sprawie i instruktora (sygnatura akt: III KK 276/10). Rzecz dotyczy wypadku, który wydarzył się jesienią 2007 r. Mirosława D. miała lekcję nauki jazdy. Pogoda była fatalna, a samochód, którym uczyła się jeździć, miał letnie opony. Doszło do wypadku, w którym zginęły dwie osoby.
O jego spowodowanie prokuratura oskarżyła kobietę, ale zarzuty postawiono też instruktorowi. Mirosława D. dostała wyrok w zawieszeniu, a instruktor 2,5 roku więzienia i zakaz pracy w zawodzie na trzy lata. Wyrok zmienił SO w Lublinie uniewinnił kobietę i złagodził karę instruktorowi. Prokuratura i jego adwokat wnieśli kasację do SN.
– Naruszenie przez Mirosławę D. zasad bezpieczeństwa nie było następstwem umyślnego przekroczenia norm regulujących ruch drogowy, lecz wynikiem braków w technice jazdy, a przede wszystkim umiejętności właściwej oceny sytuacji drogowej – uznał SN.