Ubezpieczyli powodzian, teraz chcą umyć ręce

Firmy ubezpieczeniowe chcą zmniejszać kwoty odszkodowań dla powodzian, twierdząc, że ci dostali już pieniądze… od państwa. Zdaniem prawników takie działanie jest niezgodne z prawem. O wysokość wypłaty rządowych dotacji dla powodzian firma ubezpieczeniowa Towarzystwo Ubezpieczeń Wzajemnych wystąpiła w połowie marca do ośrodka pomocy społecznej w gminie Szczurowa (powiat brzeski). – Te pytania dotyczyły konkretnej osoby. Chcieli potwierdzić, że ta osoba ucierpiała w powodzi, oraz ustalić, ile pieniędzy dostała z rządowych dotacji. Nie udzieliliśmy tych informacji, bo na jakiej podstawie mielibyśmy to zrobić? – mówi Barbara Domagała, dyrektorka ośrodka pomocy społecznej w Szczurowej.

O sprawie napisała wczoraj „Gazeta Krakowska”. Podobne żądania skierowano do władz Szczucina w powiecie dąbrowskim. Mieszkańców tej gminy, najniżej położonej w całej Małopolsce, w ubiegłorocznej powodzi zalewało kilkakrotnie. – Raz zwrócono się do nas o informacje w sprawie dopłat rządowych, ale stanowczo odmówiliśmy ich udzielenia. Wiem natomiast od mieszkańców, że przedstawiciele firm ubezpieczeniowych żądają bezpośrednio od nich oświadczeń o kwocie wypłaconych dotacji – zaznacza Jan Sipior, burmistrz Szczucina.

Do czego taka wiedza jest firmom ubezpieczeniowym potrzebna? Zdaniem powodzian firmy, z którymi zawarli polisy, próbują pomniejszać kwotę odszkodowania o wartość wypłaconych przez państwo rządowych dotacji. Prawnicy nie mają jednak wątpliwości, że jest to działanie niezgodne z prawem. – Pomoc resortowa ma charakter zapomogi. Jest to zupełnie inna forma niż wypłata odszkodowania od firmy ubezpieczeniowej. Nie można więc potrącać z przyznanego odszkodowania, na które ktoś zawarł polisę, kwoty ze świadczeń rządowych, bo one miały inny tytuł prawny – wyjaśnia Jacek Gęga z Kancelarii Prawnej „Kurier” w Krakowie.

Prawnicy prowadzący sprawy o odszkodowania dla powodzian twierdzą, że skala zjawiska, jaką była zeszłoroczna powódź, znacznie przerosła oczekiwania firm ubezpieczeniowych. Według nich zakłady grają na czas i chcą zniechęcić klienta. – Niektóre świadczenia, jakie do tej pory wypłaciły firmy, są żenująco niskie. Jeżeli ktoś stracił warsztat samochodowy razem z całym wyposażeniem, to oczywiste jest, że nie odbuduje go za trzy, cztery tys. zł. – dodaje mecenas Gęga.

Władze Towarzystwa Ubezpieczeń Wzajemnych twierdzą, że nie chcą pomniejszać wypłat odszkodowań dla powodzian. – Zapewniam, że kwestia pieniędzy otrzymanych z budżetu państwa nie ma wpływu na ich wysokość. Pisma, które zostały rozesłane do gmin, były związane z postępowaniami sądowymi – tłumaczy dyrektor TUW Jarosław Goliniewski.

– Czy te postępowania sądowe dotyczą wysokości odszkodowań? – pytamy. – Tak, ale więcej informacji na ten temat przekażemy w piątek, wtedy przygotowujemy oświadczenie – ucina Goliniewski.

Oburzony sprawą jest wojewoda małopolski Stanisław Kracik, który rozesłał ostrzegawcze pisma do gmin poszkodowanych w powodzi, by nie udzielały tego typu informacji. – Rozmawiałem o tej sprawie z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych. Postanowiliśmy, że tym tematem musi zająć się rzecznik praw ubezpieczonych. W pismach do gmin firmy ubezpieczeniowe powoływały się na ustawę o ubezpieczeniach. Ale tym samym złamały dwie inne – o pomocy społecznej i ochronie danych osobowych. Dlatego ich zachowanie traktuję jako ordynarną próbę wyłgania się z umowy – mówi Kracik.

Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *